Przy
stawie z podziemnej krainy
Pochodził
Kret Alfred strasznie złośliwy
Drążył
korytarze, był podziemnych sieci twórcą
Nie
liczył się z żadną spoza kręgu komórką
Żył
w ciemnościach, miał problem z oczami
Musiał
się więc wspierać widzącymi istotami
Wciągał
orły, rekiny do układu swego
Choć
żył w dole miał ponad nich wysokie ego
Wszystkich
pod siebie podporządkowywał
By
każdy bezmyślnie jego rozkazy wykonywał
Bał
się światłych umysłów, sam był niemal ślepy
Dlatego
tworzył ciemne ze ślepców zastępy
Uzależniał
od siebie, tłumił twórcze myśli
Dbał
wyłącznie o własne podziemne sieci
A
gdy ktoś mu jasnym myśleniem podpadł
Kret
Alfred natychmiast pod nim doły kopał
Kręcił
Krecik, kłamał, wycofywał zlecenia
Wstrzymywał
się od terminowego płacenia
Z
jego podkopów powstawała ogromna dziura
Z
dna ofiary widziały jak przez Kreta spadły do Zera
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz